niedziela, 27 października 2013

Rozdział 1


„Dusza ludzka ma dwa tylko stany: jest polem walki lub pobojowiskiem”
Eliza Orzeszkowa



- Gotowa? – usłyszała pytanie Simona, jej szefa. Spojrzała na Evan’a i kiwnęła niepewnie głową. Do jasnego i zimnego pomieszczenia, w którym śmierdziało trupami wszedł najpierw patomorfolog. Na stole jakaś postać była zakryta czarnym foliowym workiem. Stanęła zaciskając ręce, czekając na to, co miała za chwilę ujrzeć. Evan odkrył zwłoki i Bella musiała oprzeć się o Simona, by się nie przewrócić. Ciało było w strasznym stanie. Głowa i kończyny leżały obok siebie. Twarz była zmasakrowana, ale zawsze i wszędzie by ją rozpoznała. Te przestraszone i smutne brązowe oczy, zadarty nos i pełne usta. Czarna szopa na głowie i tatuaż na lewej piersi. Mała blizna na policzku , znała je na wylot, każdy zarys jego twarzy. Kto mógł go w taki sposób potraktować? To było przerażające, ledwo powstrzymywała się od odruchu wymiotnego. Po jej policzku spływała mimowolnie pojedyncza łza. Nienawidziła tego człowieka całym sercem, zostawił ją i mamę, która zmarła. Nie utrzymywał z rodziną najmniejszego kontaktu. Tylko raz po pogrzebie go widziała i wykrzyczała mu w twarz, że to jego wina. Że przez niego jej najukochańsza rodzicielka nie żyje. Owszem, życzyła mu najgorszego, ale nie czegoś takiego. Nie chciała jego śmierci, a już na pewno nie tak okrutnej. Mimo wszystko kiedyś był dobrym ojcem i nadal go kochała. Tym bardziej nie mogła strawić tego, że nie żył. Zdała sobie sprawę, że została sierotą, nie miała już nikogo prócz ledwo poruszającej się babci.
- Bella? – wyrwał ją z zamyślenia głos Simona. Puściła się jego i sztywno się wyprostowała, próbując coś wykrztusić. Byle co. Wpatrywała się w tak znajomą twarz, która ją wychowała i zaraziła tym zawodem. Poszła w jego ślady, chciała być taka jak on. Pomagać niewinnym, ratować ich z opresji i zamykać podłych sukinsynów. Być dobrą. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo ją zranił tym, że nie dawał znaku życia. Że tak po prostu zapomniał o własnej rodzinie.
- Wiadomo kto to zrobił? – spytała oficjalnym tonem, w którym słychać było głęboki smutek i złość. Wszystko w niej buzowało. Chciała krzyczeć i płakać, wtulić się w te kawałki ciała i błagać, by jej nie zostawiał. Niby pogodziła się z tym wcześniej, ale miała pewność, że gdzieś tam żyje. Spojrzała w oczy szefa, a on tylko pokiwał przecząco głową.
- Morderca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Wydaję nam się, że to nie była sprawka jednej osoby – powiedział, podchodząc do ciała i zakrywając je. O całej tej sytuacji dowiedziała się dopiero dzisiaj, kiedy dostała telefon z pracy. Mówił, że musi rozpoznać ciało  ojca. Natychmiast się rozłączyła i wybiegła z domu tak szybko, jak się dało. Całą drogę nie mogła w to uwierzyć i miała nadzieje, że to nie on. Nadzieja matką głupich, prawda? – dopadli go w Londynie. W jakimś opuszczonym magazynie – te wszystkie informacje były dla niej niezrozumiałe. Dlaczego ukrywał się w jakimś dziwnym miejscu i co do cholery robił w Londynie? Przymknęła na chwilę oczy i usiadła na krześle, by móc spokojnie się zastanowić nad tym wszystkim.
- To oznacza, że przed czymś uciekał – myślała na głos. Co się takiego wydarzyło, że poniosło go za Boston? Dlaczego opuścił własną rodzinę?
- Pytanie, przed czym – westchnął Simon.  Lubił tą dziewczynę, była dobrym nabytkiem w tym zespole. Była inteligentna, nigdy nie dawała za wygraną i zawsze można było z nią porozmawiać. Źle czuł się z tym, że musiał patrzyć na to, jak cierpi. Widać było to z jej twarzy, a on nie mógł z tym nic zrobić. Nie umiał w tym momencie poprawić jej humoru. Po prostu rozmawiał z nią tak, jakby omawiali śmierć kogoś obcego. Czuł, że tak dla niej będzie lepiej. Położył swoją dłoń na jej ramieniu i wyprowadził z zimnego pokoiku, którego najnormalniej w świecie nie lubił. Austin pracował kiedyś razem z nimi, ale pewnego dnia złożył wymówienie. Nie mógł go powstrzymać, no bo jak? To była jego decyzja, a on nie miał na nią żadnego wpływu. Najgorsza i tak była reakcja Isabelli, gdy dowiedziała się o odejściu ojca, była mocno zdenerwowana tym, że o wszystkim dowiaduje się ostania. Chciała mu zrobić awanturę, ale jakoś nie miała kiedy, co bardzo ją bolało. Jego rodzice cały czas żyli i mieli się dobrze. Ona w tak krótkim czasie stała się sierotą, nie chciał wiedzieć, co przeżywa. Zaprowadził ją do swojego biura, gdzie czekała już zniecierpliwiona Grace. Na swój widok obie wzięły się w ramiona, a kobieta wysłała mu krótkie spojrzenie, przeznaczone tylko i wyłącznie dla niego. Usłyszał szloch kobiety, która przeżywała śmierć swojego ojca. Pozwoliła sobie na chwilę słabości.
- Możliwe, że był to wyrok -  rzekła Grace, najlepsza przyjaciółka Belli i jednocześnie jej partnerka.  Po chwili jednak cofnęła się i oparła czoło o ścianę, nie za dobrze znosiła tą całą sytuacje.
- Wyrok? Sugerujesz, że Austin wpadł w jakieś szemrane towarzystwo? –  Grace przegryzając dolną wargę i natychmiast odwracając wzrok, tylko skinęła posłusznie głową.
- Nikt go nie widział przez bardzo długi czas. Do tego ukrywał się w jakimś starym magazynie, a ślady wskazują na to, że długo tam pomieszkiwał. No i w dodatku był w Londynie,  nie wydaje wam się to lekko dziwne? – chwyciła kubek z kawą Simona, który leżał na jego biurku. Wzięła solidnego łyka, dyskretnie patrząc na mężczyznę. Nikt nie wiedział, że łączy ich coś więcej niż sama praca. Obydwoje byli w sobie zakochani i to od wielu lat. Wychowywali się na tym samym osiedlu, od zawsze ich do siebie ciągnęło. Pech chciał tylko, by zawsze coś szło nie tak.  Teraz ze sobą pracowali, tym bardziej twierdzili, że swoje uczucia powinni zachować tylko dla siebie.
- To ma sens – odezwała się Isabella po jakimś czasie – z tego co pamiętam, ojciec prowadził liczne dzienniki. Pierwszy założył już w czasach licealnych, dokładnie w nich wszystko opisywał. Gdybym go znalazła, może dałoby to jakiś punkt zaczepienia – jednak już po paru sekundach zaczęła kręcić głową – myślę, że trudno będzie je znaleźć. Zwłaszcza, ze przez ten cały czas nie było go w domu – oparła dłonie o biodra i mocno myślała. Próbowała znaleźć jakiekolwiek wskazówki w swojej głowie, nawet te najmniejsze.
- Może znaleźli coś w tym magazynie? Skoro tam przebywał i pisał te dzienniki, musiało coś tam być – zastanawiała się Grace. Simon jednak pokiwał z zrezygnowaniem głową, nie było nic.  Był to jakiś labirynt, gdzie nie mogli znaleźć wyjścia. Przydałoby się coś, co pomogłoby w śledztwie – ktoś coś chociaż widział? – i  znowu ten sam gest. Isabella oblizała usta i zwróciła się w kierunku wyjścia. Nie miała ochoty dłużej siedzieć w tym gabinecie, musiała pobyć trochę sama. Chciała pójść do domu, ale wiedziała, że czeka tam na nią współlokatorka, Margaret. Nie wiedziała gdzie pójść, dała się ponieść swoim nogą w stronę małej kafejki.

Grace i Simon natomiast zostali sami w małym pomieszczeniu. Stali na drugich końcach pokoju i spoglądali na siebie dyskretnie. Między nimi była niewidoczna iskra, która ich do siebie przyciągała. Oni skutecznie się je wypierali, odpychali ją wręcz swoimi myślami. Agentka nie była w stanie stać w tej niezręcznej ciszy, z mężczyzną który działa na nią tak gwałtownie. Odważyła się podnieść swój wzrok, prosto na niego, by następnie zamknąć za sobą drzwi i najnormalniej w świecie uciec. Nie z pracy, przed nim. Przed uczuciem, które było coraz gorsze do opanowania. Zabijało ich to od środka, tak bardzo siebie pragnęli. Przysiąc mogliby, że jeszcze parę minut i po prostu ten mur, który ich dzielił – runąłby i nie zostałoby po nim ani śladu. Zwłaszcza, że tym murem była jego żona, Mercy. 






12 komentarzy:

  1. Świetny rozdział jak już mówiłam na zapytaju , ale kurde boję się ale kryminalnie !
    To było straszne widziałam to jakby w mojej głowie no wiesz wyobraźni ...
    nie pisz aż tak strasznie bo normalnie nie będę czytać xD :D
    Obserwuję jak już mówiłam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie uwielbiam czytać kryminały - nie ważne czy to książki, czy blogi. Ogólnie mam jakiegoś fioła na punkcie tej tematyce, jednakże nie przepadam za książkami. Ogólnie to prolog oraz rozdział naprawdę mi się spodobał, chociaż w kilku momentach zabrakło przecinków, czy może szyk zdania był nieco zagmatwany. Wszystko się dopiero rozkręca, więc nie mam zbyt wiele do dodania.
    Pisz, pisz, bo czekam na kolejny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podobał mi się prolog i rozdział. ;3 Czekam na dalsze rozdziały ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że dopiero zaczynasz przynajmniej jestem w temacie. Uwielbiam czytać kryminały. Świetny rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie nudzisz!
    Podoba mi się też dobór aktorów. Wszystkich lubię! ;p
    Napewno będę tu wracać! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
    A może obserwujemy? Daj znać na mysteriesofgreenmanor.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Podoba mi się twój sposób pisania. Pisząc, nigdy nie zapominasz o dopisaniu czegoś, co zachęci do dalszego czytania. Powodzenia w dalszym pisaniu. Czekam na kolejny rozdział na blogu Stracona.
    Zapraszam na nowy rozdział na moim blogu : Hej.
    Mam już mniej więcej pomysł.
    Chciałabym mieć tą dziewczynę w nagłówku : http://4.bp.blogspot.com/-pBhM05L_7as/UPQyDbDf_9I/AAAAAAAADAE/t-O2mG2Fc4U/s1600/1nag%C5%82%C3%B3wek.png
    I jeszcze jakiegpś przystojniaka z czarnymi, zmierzwionymi, krótko przystrzyżonymi włosami.
    Ale jak coś to też się zdaję na twój pomysł, bo ma to być szablon do bloga o tematyce fantasy. I nagłówek musi to właśnie podkreślać.
    A! I byłabym szczęśliwa, gdybyś na nagłówku umieściła cytat "

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sory batory, ale ja tu nie prowadze szabloniarni

      Usuń
  7. pobrałaś szablon od Zaczarowanych, a odnośnika ani widu ani słychu. ;/

    OdpowiedzUsuń
  8. NOMINOWAŁAM TWOJEGO BLOGA DO LBA!
    Info na http://tooweirdbuttoorare.blogspot.com/
    Jeśli się pobawić to zapraszam.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Zakochałam się w twoim opowiadaniu *.*
    Brak mi słów by opisać, jestem zachwycona ^^
    Będę tu stałym gościem <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Wow to jest rewelacyjne!! Będę wpadać częściej :) Obserwuję i liczę na to samo ;P
    the-friends-diaries.blogspot.com
    Pozdrawiam ;) Ann

    OdpowiedzUsuń