„Dusza ludzka ma dwa tylko stany: jest polem walki lub pobojowiskiem”
Eliza Orzeszkowa
- Gotowa? – usłyszała pytanie Simona, jej szefa. Spojrzała
na Evan’a i kiwnęła niepewnie głową. Do jasnego i zimnego pomieszczenia, w
którym śmierdziało trupami wszedł najpierw patomorfolog. Na stole jakaś postać
była zakryta czarnym foliowym workiem. Stanęła zaciskając ręce, czekając na to,
co miała za chwilę ujrzeć. Evan odkrył zwłoki i Bella musiała oprzeć się o
Simona, by się nie przewrócić. Ciało było w strasznym stanie. Głowa i kończyny
leżały obok siebie. Twarz była zmasakrowana, ale zawsze i wszędzie by ją
rozpoznała. Te przestraszone i smutne brązowe oczy, zadarty nos i pełne usta.
Czarna szopa na głowie i tatuaż na lewej piersi. Mała blizna na policzku ,
znała je na wylot, każdy zarys jego twarzy. Kto mógł go w taki sposób
potraktować? To było przerażające, ledwo powstrzymywała się od odruchu
wymiotnego. Po jej policzku spływała mimowolnie pojedyncza łza. Nienawidziła tego człowieka całym sercem, zostawił ją i
mamę, która zmarła. Nie utrzymywał z rodziną najmniejszego kontaktu. Tylko raz
po pogrzebie go widziała i wykrzyczała mu w twarz, że to jego wina. Że przez
niego jej najukochańsza rodzicielka nie żyje. Owszem, życzyła mu najgorszego,
ale nie czegoś takiego. Nie chciała jego śmierci, a już na pewno nie tak
okrutnej. Mimo wszystko kiedyś był dobrym ojcem i nadal go kochała. Tym
bardziej nie mogła strawić tego, że nie żył. Zdała sobie sprawę, że została
sierotą, nie miała już nikogo prócz ledwo poruszającej się babci.
- Bella? – wyrwał ją z zamyślenia głos Simona. Puściła się
jego i sztywno się wyprostowała, próbując coś wykrztusić. Byle co. Wpatrywała
się w tak znajomą twarz, która ją wychowała i zaraziła tym zawodem. Poszła w
jego ślady, chciała być taka jak on. Pomagać niewinnym, ratować ich z opresji i
zamykać podłych sukinsynów. Być dobrą. Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo
ją zranił tym, że nie dawał znaku życia. Że tak po prostu zapomniał o własnej
rodzinie.
- Wiadomo kto to zrobił? – spytała oficjalnym tonem, w
którym słychać było głęboki smutek i złość. Wszystko w niej buzowało. Chciała
krzyczeć i płakać, wtulić się w te kawałki ciała i błagać, by jej nie
zostawiał. Niby pogodziła się z tym wcześniej, ale miała pewność, że gdzieś tam
żyje. Spojrzała w oczy szefa, a on tylko pokiwał przecząco głową.
- Morderca nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Wydaję
nam się, że to nie była sprawka jednej osoby – powiedział, podchodząc do ciała
i zakrywając je. O całej tej sytuacji dowiedziała się dopiero dzisiaj, kiedy
dostała telefon z pracy. Mówił, że musi rozpoznać ciało ojca.
Natychmiast się rozłączyła i wybiegła z domu tak szybko, jak się dało. Całą
drogę nie mogła w to uwierzyć i miała nadzieje, że to nie on. Nadzieja matką
głupich, prawda? – dopadli go w Londynie. W jakimś opuszczonym magazynie – te
wszystkie informacje były dla niej niezrozumiałe. Dlaczego ukrywał się w jakimś
dziwnym miejscu i co do cholery robił w Londynie? Przymknęła na chwilę oczy i
usiadła na krześle, by móc spokojnie się zastanowić nad tym wszystkim.
- To oznacza, że przed czymś uciekał – myślała na głos. Co
się takiego wydarzyło, że poniosło go za Boston? Dlaczego opuścił własną
rodzinę?
- Pytanie, przed czym – westchnął Simon. Lubił tą dziewczynę, była dobrym nabytkiem w
tym zespole. Była inteligentna, nigdy nie dawała za wygraną i zawsze można było
z nią porozmawiać. Źle czuł się z tym, że musiał patrzyć na to, jak cierpi.
Widać było to z jej twarzy, a on nie mógł z tym nic zrobić. Nie umiał w tym
momencie poprawić jej humoru. Po prostu rozmawiał z nią tak, jakby omawiali
śmierć kogoś obcego. Czuł, że tak dla niej będzie lepiej. Położył swoją dłoń na
jej ramieniu i wyprowadził z zimnego pokoiku, którego najnormalniej w świecie
nie lubił. Austin pracował kiedyś razem z nimi, ale pewnego dnia złożył wymówienie.
Nie mógł go powstrzymać, no bo jak? To była jego decyzja, a on nie miał na nią
żadnego wpływu. Najgorsza i tak była reakcja Isabelli, gdy dowiedziała się o
odejściu ojca, była mocno zdenerwowana tym, że o wszystkim dowiaduje się ostania.
Chciała mu zrobić awanturę, ale jakoś nie miała kiedy, co bardzo ją bolało.
Jego rodzice cały czas żyli i mieli się dobrze. Ona w tak krótkim czasie stała
się sierotą, nie chciał wiedzieć, co przeżywa. Zaprowadził ją do swojego biura,
gdzie czekała już zniecierpliwiona Grace. Na swój widok obie wzięły się w
ramiona, a kobieta wysłała mu krótkie spojrzenie, przeznaczone tylko i
wyłącznie dla niego. Usłyszał szloch kobiety, która przeżywała śmierć swojego
ojca. Pozwoliła sobie na chwilę słabości.
- Możliwe, że był to wyrok - rzekła Grace, najlepsza przyjaciółka
Belli i jednocześnie jej partnerka. Po chwili jednak cofnęła
się i oparła czoło o ścianę, nie za dobrze znosiła tą całą sytuacje.
- Wyrok? Sugerujesz, że Austin wpadł w jakieś szemrane
towarzystwo? – Grace przegryzając dolną wargę i natychmiast
odwracając wzrok, tylko skinęła posłusznie głową.
- Nikt go nie widział przez bardzo długi czas. Do tego
ukrywał się w jakimś starym magazynie, a ślady wskazują na to, że długo tam
pomieszkiwał. No i w dodatku był w Londynie,
nie wydaje wam się to lekko dziwne? – chwyciła kubek z kawą Simona,
który leżał na jego biurku. Wzięła solidnego łyka, dyskretnie patrząc na
mężczyznę. Nikt nie wiedział, że łączy ich coś więcej niż sama praca. Obydwoje
byli w sobie zakochani i to od wielu lat. Wychowywali się na tym samym osiedlu,
od zawsze ich do siebie ciągnęło. Pech chciał tylko, by zawsze coś szło nie
tak. Teraz ze sobą pracowali, tym bardziej twierdzili, że swoje
uczucia powinni zachować tylko dla siebie.
- To ma sens – odezwała się Isabella po jakimś czasie – z
tego co pamiętam, ojciec prowadził liczne dzienniki. Pierwszy założył już w
czasach licealnych, dokładnie w nich wszystko opisywał. Gdybym go znalazła,
może dałoby to jakiś punkt zaczepienia – jednak już po
paru sekundach zaczęła kręcić głową – myślę, że trudno będzie je znaleźć.
Zwłaszcza, ze przez ten cały czas nie było go w domu – oparła dłonie o biodra i
mocno myślała. Próbowała znaleźć jakiekolwiek wskazówki w swojej głowie, nawet
te najmniejsze.
- Może znaleźli coś w tym magazynie? Skoro tam przebywał i
pisał te dzienniki, musiało coś tam być – zastanawiała się Grace. Simon jednak
pokiwał z zrezygnowaniem głową, nie było nic.
Był to jakiś labirynt, gdzie nie mogli znaleźć wyjścia. Przydałoby się
coś, co pomogłoby w śledztwie – ktoś coś chociaż widział? – i znowu ten sam gest. Isabella oblizała usta i
zwróciła się w kierunku wyjścia. Nie miała ochoty dłużej siedzieć w tym
gabinecie, musiała pobyć trochę sama. Chciała pójść do domu, ale wiedziała, że
czeka tam na nią współlokatorka, Margaret. Nie wiedziała gdzie pójść, dała się
ponieść swoim nogą w stronę małej kafejki.
Grace i Simon natomiast zostali sami w małym pomieszczeniu.
Stali na drugich końcach pokoju i spoglądali na siebie dyskretnie. Między nimi
była niewidoczna iskra, która ich do siebie przyciągała. Oni skutecznie się je
wypierali, odpychali ją wręcz swoimi myślami. Agentka nie była w stanie stać w
tej niezręcznej ciszy, z mężczyzną który działa na nią tak gwałtownie. Odważyła
się podnieść swój wzrok, prosto na niego, by następnie zamknąć za sobą drzwi i
najnormalniej w świecie uciec. Nie z pracy, przed nim. Przed uczuciem, które było
coraz gorsze do opanowania. Zabijało ich to od środka, tak bardzo siebie
pragnęli. Przysiąc mogliby, że jeszcze parę minut i po prostu ten mur, który
ich dzielił – runąłby i nie zostałoby po nim ani śladu. Zwłaszcza, że tym murem
była jego żona, Mercy.
super piszesz!
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział jak już mówiłam na zapytaju , ale kurde boję się ale kryminalnie !
OdpowiedzUsuńTo było straszne widziałam to jakby w mojej głowie no wiesz wyobraźni ...
nie pisz aż tak strasznie bo normalnie nie będę czytać xD :D
Obserwuję jak już mówiłam.
Strasznie uwielbiam czytać kryminały - nie ważne czy to książki, czy blogi. Ogólnie mam jakiegoś fioła na punkcie tej tematyce, jednakże nie przepadam za książkami. Ogólnie to prolog oraz rozdział naprawdę mi się spodobał, chociaż w kilku momentach zabrakło przecinków, czy może szyk zdania był nieco zagmatwany. Wszystko się dopiero rozkręca, więc nie mam zbyt wiele do dodania.
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, bo czekam na kolejny rozdział.
Bardzo podobał mi się prolog i rozdział. ;3 Czekam na dalsze rozdziały ;D
OdpowiedzUsuńDobrze, że dopiero zaczynasz przynajmniej jestem w temacie. Uwielbiam czytać kryminały. Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńWow, jestem pod ogromnym wrażeniem. Nie nudzisz!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się też dobór aktorów. Wszystkich lubię! ;p
Napewno będę tu wracać! Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy!
A może obserwujemy? Daj znać na mysteriesofgreenmanor.blogspot.com
Podoba mi się twój sposób pisania. Pisząc, nigdy nie zapominasz o dopisaniu czegoś, co zachęci do dalszego czytania. Powodzenia w dalszym pisaniu. Czekam na kolejny rozdział na blogu Stracona.
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy rozdział na moim blogu : Hej.
Mam już mniej więcej pomysł.
Chciałabym mieć tą dziewczynę w nagłówku : http://4.bp.blogspot.com/-pBhM05L_7as/UPQyDbDf_9I/AAAAAAAADAE/t-O2mG2Fc4U/s1600/1nag%C5%82%C3%B3wek.png
I jeszcze jakiegpś przystojniaka z czarnymi, zmierzwionymi, krótko przystrzyżonymi włosami.
Ale jak coś to też się zdaję na twój pomysł, bo ma to być szablon do bloga o tematyce fantasy. I nagłówek musi to właśnie podkreślać.
A! I byłabym szczęśliwa, gdybyś na nagłówku umieściła cytat "
Sory batory, ale ja tu nie prowadze szabloniarni
Usuńpobrałaś szablon od Zaczarowanych, a odnośnika ani widu ani słychu. ;/
OdpowiedzUsuńNOMINOWAŁAM TWOJEGO BLOGA DO LBA!
OdpowiedzUsuńInfo na http://tooweirdbuttoorare.blogspot.com/
Jeśli się pobawić to zapraszam.
Pozdrawiam.
Zakochałam się w twoim opowiadaniu *.*
OdpowiedzUsuńBrak mi słów by opisać, jestem zachwycona ^^
Będę tu stałym gościem <3
Wow to jest rewelacyjne!! Będę wpadać częściej :) Obserwuję i liczę na to samo ;P
OdpowiedzUsuńthe-friends-diaries.blogspot.com
Pozdrawiam ;) Ann